3

Zimowo i Ziołowo

Zaczęła się zima , a u nas w Szczecinie i Policach +10 stopni. Tęsknię do porządnej zimy, może w lutym u nas trochę sypnie. A na razie zimę odwiedziłam 17-18 grudnia w Krośnie, tym podkarpackim oczywiście. Tam zima jak należy, biała i mroźna, dużo śniegu wszędzie i minus 10 stopni. Pod koniec stycznia znowu tam będę, nacieszę się śniegiem. Ale nie tylko śniegiem. Zapisałam się na kurs „Zielarz Fitoterapeuta”, żeby pogłębić i uporządkować swoje wiadomości na temat ziół. Tak więc co miesiąc jeżdżę na zjazd do Krosna. Ktoś mógłby zapytać czemu tak daleko? Dla mnie odpowiedź jasna, bo tam wykłada doktor Henryk Różański. A dla takich zielarzy amatorów samouków to największy autorytet. Nie twierdzę, że jedyny w Polsce co zna się na ziołach, ale jedyny, który dzieli się swoją wiedzą, niezwykle obszerną i to bezpłatnie przez internet. Jak ktoś nie jest pewny informacji o jakiejś roślince, to wystarczy, że wpisze sobie w Google nazwę roślinki i nazwisko doktora i ma już pewność. Ja jak zaczynałam wiele lat temu to nie było jeszcze internetu. Dziś to dziwnie nawet brzmi, tak jakoś prehistorycznie – w czasach przed internetem. Było mnóstwo spacerów po polach i lasach, zbieranie ziół, przetwarzanie ich i suszenie. Czytanie w książkach, gazetach, poradnikach. Potem pojawił się internet , jeszcze więcej czytania i odkrycie, że im bardziej zagłębiam się w tę dziedzinę, tym mniej wiem. A teraz ten kurs. Super ciekawych rzeczy się tam dowiadujemy, nie tylko na wykładach, ale też w rozmowach z kursantami.

A zioła zachwycają mnie nieustannie. Pewnie będę powtarzała coś, co już przede mną bardzo wielu mówiło, ale my naprawdę mamy wśród roślin lekarstwo na każdą chorobę. Powtarzam każdą chorobę, często nawet taką, którą medycyna nazywa nieuleczalną. Nie dbamy o rośliny wokół nas, wyrywamy, wyrzucamy, niszczymy preparatami chwastobójczymi. Traktujemy jako zło, a to najlepsze lekarstwa. Często te najbardziej dokuczliwe chwasty okazują się najmocniejszym lekarstwem. Ogromna ilość tych chwastów jest jadalna. Większość zawiera wielokrotnie więcej witamin i mikroelementów niż warzywa ze sklepu, a nawet te z ogródka. Takim przykładem niech będzie np. podagrycznik namiętnie wyrywany i tępiony po to aby w tym miejscu wychodować sałatę. A ma on witaminy C 10 razy więcej niż ta sałata, a oprócz tego żelazo, miedź, mangan, tytan, bor, wapń i potas.

Ma działanie regenerujące organizm, odtruwające, moczopędne, przeciwreumatyczne, zwłaszcza przeciw podagrze – obniża podwyższone wartości kwasu moczowego we krwi i uśmierza ostrzegawczy ból tym powodowany. A jeszcze do tego jest pomocny przy ukąszeniu owadów, wystarczy zrobić okład z rozgniecionego listka podagrycznika. Odkwasza organizm.

Będę pisała trochę o ziółkach. A dziś skoro mamy jednak zimę i ziółek niewiele taka mała ciekawostka.

Środek przeziwzapalny i przeciwgorączkowy.
Można go bezpiecznie podawać nawet tygodniowemu niemowlęciu.

Należy właśnie teraz od grudnia do lutego iść do lasu poszukać leszczyny. Jest jej sporo w naszych lasach i zagajnikach. Niektórzy mają ją w swoich ogrodach. Na leszczynie są już zawiązane tzw kotki leszczynowe, te które pod koniec lutego i na początku marca budzą się jako pierwsze.Kwitnienie i pylenie leszczyny znamionuje nam przedwiośnie Będą wtedy takie piękne żółciutkie, a teraz są ścisłe i zielone, jeszcze nie rozwinięte.

Na leszczynie pojawiają się kwiaty męskie i żeńskie.

Te pączki bardziej okrągłe to kwiaty żeńskie, które później wiosną wypuszczą taki czerwony słupek. I je własnie można zbierać od chwili kiedy opadną liście do lutego-marca. W marcu już jest właściwie za późno, bo pyłek się osypuje, a jest najcenniejszy, bo właśnie on leczy. Można je parzyć w mleku wysuszone albo świeże.

Jest to doskonały środek napotny i przeciwgorączkowy dla niemowląt, nawet jedno i dwutygodniowe niemowlęta mogą dostać już napar z kwiatów leszczyny.

To jest jeden z bezpieczniejszych sposobów, jeżeli nie chcemy stosować ibuprofenu albo nie daj boże paracetamolu.

Te kwiaty działają również na dorosłych napotnie. 1-2 szklanki takiego naparu na wodzie lub mleku, można do niego dodać sok malinowy czy miód. Jak to się wypije to zaczniemy się pocić intensywnie nawet jak nie będziemy chorzy.

Czyli jest to podobne działanie jak w przypadku chininy.

Te kwiaty trzeba przechowywać zawsze w szczelnych słojach.

Bo nie dość, że wszystkie szkodniki by je najchętniej zżarły to jeszcze tracą szybko swoje właściwości.

 

Comments 3

  1. Mam pytanie: zbieramy kwiaty żeńskie czy męskie, bo piszesz o żeńskich a mówisz o pyłku. W sobotę jadę na leszczynę, proszę o info :)

  2. Post
    Author
  3. Post
    Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *